Recenzja filmu Babilon — Brad Pitt i Margot Robbie występują w ambitnym filmie Hollywood

Słoń wkrótce pojawi się w pokoju. W początkowej scenie niedojrzałego, lśniącego Babilonu duży gruboskóry jest przewożony małą ciężarówką na hollywoodzkie wzgórze. Jest rok 1926. Na końcu drogi odbywa się filmowa impreza biznesowa, szalona bachanal, na której w tłumie znajduje się królewski idol z popołudniowego popołudnia, grany przez Brada Pitta , oraz beztroska gwiazdka Margot Robbie. Na końcu słonia czeka coś jeszcze bardziej chaotycznego: wystudiowany moment OMG. To wciąż tylko wstęp do głównego wydarzenia, wijącego się tłumu dewiacji seksualnych, gorącego jazzu i narkomanii. Mamy problem. Widok chwiejącego się słonia w Los Angeles nawiązuje do ambitnego, przyciągającego uwagę hymnu Damiena Chazelle'a na cześć historii kina niemego. Partia też. Dyrektor ma wpływ. Jego trzeci film, La La Land (2016), był uznanym przebojem kasowym. Tutaj jednak jego praca przypomina niemal współczesnego: Baza Luhrmanna. Innymi słowy, anarchia wyreżyserowana jako przedstawienie na Broadwayu, ek...